2 rządy - dwóch prezydentów
Aniel śpi
Tańczy z Emilką
Wybija północ
Otwiera szampana i picolo
Składa życzenia Emilce
Piją szampana
Wychodzą
Idą do Ginny
Offline
Przychodzi z magicznymi zakupami
Sowa leci pozwiedzać dom
Przybiegają dziewczynki
Przytula je
Dziękuje niani
Bawi się z córeczkami
Robi obiad
Jedzą
Włącza córkom bajki
Uzupełnia informacje o miasteczku
Pakuje się
Czyta o Feniksach
- Dziewczynki, wychodzę - woła
Córeczki przytakują zapatrzone w telewizor
Wychodząc mija się z nianią
Teleportuje się do Księżycowej Laguny
Offline
Wraca z feniksem
Stawia bagaże w ogródku
Przebiera się elegancko
Żegna dziewczynki
Wychodzi
Idzie na stację z bagażami oraz ptakami
Offline
Znalazła się na tarasie
Rozejrzała się i zobaczyła kufer
Nikogo nie zobaczyła
Rzuciła na kufer zaklęcie Swobodnego Zwisu
Weszła do domu
Wysłała kufer do sypialni
Z góry zbiegła Emilka, a za nią szła opiekunka z Anielą
- Cześć - przywitała dziewczynki
Przytuliła obydwie
Wysłała córki na górę
Zapłaciła niani
Zobaczyła, że wszędzie jest kurz
- CHŁOSZCZYĆ - powiedziała celując różdżką w różne miejsca
Dom był posrzątany
Poszła na górę
Tam też rzuciła zaklęcie sprzątające
Poszła do pokoju Emilki
Zobaczyła w swoim pokoju sowę i feniksa
- Mamo, dlaczego tak długo Cię nie było? - spytała Emila
- Siła wyższa - powiedziała z uśmiechem
Zaczęła bawić się z dziewczynkami
Offline
Sorki za opisy, ale tak mi wygodniej
Minął ponad tydzień od powrotu Lily do domu. Czas ten ciągnął jej się nieubłaganie mimo, że spędzała go z dziewczynkami. Tutaj życie było nudne i monotonne, a w Hogwarcie ciągle coś się działo. Popatrzyła na bawiące się w pokoju dziewczynki.
- Wychodzimy! - krzyknęła do nich.
Ubrane już w lekkie kurtki wyszły na dwór. Lily czuła przy każdym kroku różdżkę w kieszeni spodni.
Offline
Minęło kilka dni...
Dziewczynki jak zwykle w soboty spały do późna, co dało jej możliwość spakowania się. Jej córeczki były adoptowane, dlatego magicznych mocy nie posiadały. Zamknęła drzwi od sypialni i wyciągnęła różdżkę z szuflady szafki nocnej. Poczuła miłe ciepło, kiedy jej palce dotknęły ostrokrzewu. Uwielbiała tą różdżkę i nie zamieniłaby jej na żadną inną. Popatrzyła na pustą, sowią klatkę. Jej sowa jak co rano wyruszyła na polowanie. Flame za to ciągle drzemał na żerdzi. Podeszła do feniksa i pogłaskała go delikatnie po głowie. Ptak zaczynał już się starzeć i nie mogła się doczekać, kiedy się spali i narodzi na nowo. W końcu postanowiła wrócić do pakowania. Jutro wracała do Hogwartu - na reszcie. Machnęła różdżką i łóżko zaczęło się ścielić.
- PAKUJ - szepnęła kierując różdżką na kufer i porozwalane obok książki. Podręczniki równo poukładały się w kufrze. Następnie różdżkę skierowała na szafę, z której po chwili zaczęły wylatywać ciuchy i buty. Kolejne machnięcie i ubrania elegancko ułożyły się w kufrze. Zadowolona oczyściła jeszcze klatkę sowy i poszła do kuchni zrobić śniadanie.
Offline
Wysłała zaklęciem kufer do Hogwartu
Pożegnała się z córkami
- I bądźcie grzeczne - upomniała je
- Mamo, znowu musisz wyjechać? - spytała się Emily.
- Tak skarbie, ale wrócę zanim się obejrzycie - odpowiedziała
Udzieliła opiekunce wskazówki
Wyszła przed dom
Kiedy upewniła się, że nikt nie patrzy zagwizdała na Flame'a
Feniks wyleciał z jej sypialni i usiadł jej na ramieniu
- Wracamy do Hogwartu, kochany - powiedziała do ptaka
Razem zniknęli w płomieniu ognia
Offline